Na polskich stacjach paliw trwają letnie obniżki pomimo tego, że ceny na światowym rynku ropy obecnie rosną. Czy Polacy faktycznie na tym korzystają? Tak mogłoby wydawać się na pierwszy rzut oka, pozory jednak mylą.
Światowy wzrost cen a polska “stabilizacja”
Eksperci prognozują kolejne obniżki cen paliw jeszcze przed wyborami. Ta wiadomość może ucieszyć wielu Polaków zmagających się ze skutkami rosnących kosztów życia. Obecne i prognozowane obniżki wydają się prawdziwym cudem, szczególnie w momencie, gdy na świecie cena ropy idzie w górę. Od początku sierpnia, obserwujemy znaczny wzrost ceny za baryłkę, spowodowany ogłoszonymi przez Arabię Saudyjską cięciami w wydobyciu przy jednoczesnym ograniczeniu eksportu ropy przez Rosję. Na wzrost cen niebagatelny wpływ ma także zaskakujące tempo spadku rezerw w USA, gdzie w lawinowym tempie zmalał zapas baryłek ropy.
Tymczasem w Polsce hurtowe ceny paliw poszły w górę w stopniu o wiele mniejszym niż na świecie. Podczas, gdy ceny ropy wzrosły o aż 17 procent, w krajowym hurcie ceny benzyny i oleju napędowego wzrosły odpowiednio zaledwie o 7 i 9 procent. Co jeszcze bardziej zaskakujące, nie przełożyło się to na proporcjonalny wzrost cen widocznych na stacjach paliw.
W pierwszej chwili można pomyśleć, że to wszystko efekt umocnienia złotówki w stosunku do dolara, jednak ta różnica w wartości walut nie tłumaczy tak dużej dysproporcji w cenach paliw. Dodatkowo, Agencji Rynku Energii wykazuje wzrost importu ON z zagranicy na poziomie aż 32%.
Swobodna polityka paliwowego monopolisty
Jak przekonaliśmy się na przełomie roku 2022 i 2023, Orlen, jako monopolista na rynku hurtowym, zupełnie swobodnie steruje cenami paliw. Sztucznie zawyżone ceny pod koniec roku 2022 pozwoliły na utrzymanie tych samych cen na stacjach paliw po podniesieniu podatku VAT. W obliczu zbliżających się wyborów, obecna władza z pewnością zechce uniknąć niezadowolenia, ponownie serwując nam “rewolucyjne obniżki”, będące efektem wcześniejszego zawyżania cen.