Transakcje przeprowadzane przez Daniela Obajtka ze stałym partnerem biznesowym – węgierską spółką MOL, potwierdzają, że zapewnienia Orlenu należy włożyć między bajki. Szumnie zapowiadane odcięcie się i uniezależnienie od dostaw z Rosji ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Węgry przeciw sankcjom UE
Na początku lipca media obiegły informacje na temat ostatnich działań Viktora Orbana, który zwrócił się do Unii Europejskiej z prośbą o przedłużenie o rok zwolnienia z sankcji na dostawy ropy z Rosji. Polityk, jak tylko może, stara się opóźnić konieczność przyjęcia przez Węgry powszechnie obowiązujących restrykcji. Dlaczego? Dzięki temu Slovnaft, czyli słowacka spółka-córka węgierskiego MOL, będzie mogła dalej dostarczać do Czech rosyjską ropę.
Obajtek kupuje stacje MOL, a tak naprawdę – Łukoilu
Nie ulega wątpliwości, że dwa państwowe koncerny – węgierski MOL i polski Orlen, nawiązały ścisłą współpracę. W 2022 roku Orlen przejął szereg aktywów MOL. Co jest ciekawe – wśród nabytków Daniela Obajtka znalazły się wówczas między innymi… węgierskie stacje rosyjskiej marki Łukoil! Jak doszło do tej wątpliwej transakcji? Łukasz Frątczak – reporter „Czarno na białym”, postanowił zbadać tę podejrzaną sprawę i ustalić, od kogo tak naprawdę kupiono stacje.
Odpowiedzi na wiele pytań dostarczyły dokumenty z węgierskiego rejestru spółek. W nich – w przeciwieństwie do medialnych zapewnień Obajtka, nie dało się tak po prostu przemilczeć niewygodnych faktów. Orlen przejął 100% udziałów spółki, która – choć obecnie nazywa się Normbenz, jeszcze do niedawna działała pod nazwą Łukoil. Kiedy tylko firma zmieniła nazwę, kupił ją MOL i jeszcze tego samego dnia sprzedał Obajtkowi.
Orlen zasila portfel rosyjskiego oligarchy!
MOL nie zadał sobie nawet trudu, aby do Normbenz wprowadzić swoich pracowników. Trudno się w sumie dziwić, skoro między dwiema transakcjami minęło zaledwie 15 minut. Przedstawiciele Orlenu bezpośrednio zastąpili więc poprzednich właścicieli spółki, czyli Rosjanina Leva Tolkacheva, obracającego milionami dolarów i mieszkającego w Moskwie, a także Węgra Imre Fazakasa, który po studiach wyjechał na kilka lat do Moskwy, gdzie zaczął działać w branży paliwowej i był zamieszany w ogromny skandal korupcyjny na Węgrzech, w aferę sięgającą najwyższych szczebli rządowych. Finanse płynące z naszego Skarbu Państwa zasiliły zatem rosyjskiego oligarchę, pracującego z Łukoilem i sprzedającego jego paliwo.
Aktywa Lotosu trafiają w ręce MOL
O zażyłości pomiędzy węgierskim i polskim państwowym koncernem świadczy też to, że w tym samym roku – po fuzji Lotosu z Orlenem, MOL – obok Saudi Aramco, stał się istotnym nabywcą części aktywów gdańskiej spółki. Komisja Europejska wyraziła zgodę na tę sprzedaż, ale warto byłoby zapytać, dlaczego musiało w ogóle do niej dojść. W chwili wchłonięcia Lotosu w „całości”, Orlen stałby się niekwestionowanym monopolistą paliwowym w Polsce, na co Bruksela oczywiście nie wyraziłaby zgody. Niestety, cyfry i analizy ekspertów nie kłamią – przejęcie Lotosu, a następnie odsprzedanie jego części, sprawiło, że Skarb Państwa, a zatem podatnicy, stracili dwa razy. I to ogromną sumę – szacuje się, że blisko 6 mld zł!
Gra, która już dawno została ustawiona?
Dodatkowych kontrowersji dostarcza to, że według najnowszych ustaleń i wbrew publicznym zapewnieniom Orlenu – chętnych na zakup aktywów Lotosu wcale nie brakowało. Jednym z zainteresowanych była amerykańska korporacja Global Oil. Jej przedstawiciele nie mogli jednak nawet złożyć oficjalnej oferty. Pod koniec lutego 2021 roku usłyszeli, że Orlen nie chce podjąć negocjacji. Dlaczego? Według medialnych zapewnień – zgłosili się podobno za późno. Jeśli jednak przyjrzeć się temu bliżej, umowa na aktywa asfaltowe, o które chodziło Amerykanom, została podpisana z Unimotem dopiero rok później. Istnieją więc dwie możliwości – albo Obajtek sprzedał aktywa Lotosu „na szybko”, byle tylko sfinalizować fuzję i spełnić warunki postawione przez UE, w ogóle nie patrząc na korzyści biznesowe. Albo co gorsza – szukanie nabywców stanowiło jedynie „pozory”, a to, kto je kupi i za ile ustalono wcześniej. Jakakolwiek nie byłaby prawda, każdą z tych opcji należy uznać za działanie na szkodę gdańskiej spółki.
Orlen na drodze do skupienia gospodarki we własnych rękach kolejno zrobił zatem interesy z MOLem – państwową spółką węgierską, otwarcie opowiadającą się za utrzymaniem dostaw ropy z Rosji, z rosyjskim oligarchą Levem Tolkachevem i z polską, prywatną spółką Unimot, która – jak wskazują dziennikarze „Czarno na białym”, „majątku dorobiła się na imporcie rosyjskich paliw z Białorusi”. Stąd wątpliwe są publiczne zapewnienia Daniela Obajtka o budowie silnego „koncernu multienergetycznego”, uniezależnionego i odcinającego się od dostaw z Rosji.
Informacje na temat rosyjskich wątków w transakcjach Orlenu pochodzą z reportażu „Gra pozorów” i artykułu, będącego wynikiem dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez redakcję TVN24.